piątek, 15 lipca 2011

Sok z żuka

Sok z żuka (Beetlejuice) reż. Tim Burton


Barbara (Geena Davis) i Adam (Alec Baldwin) Maitlandowie prowadzą spokojne życie. Kochają siebie i swój dom położony malowniczo na wzgórzu niewielkiego miasteczka w Nowej Anglii. Urlop więc zapowiada się bardzo udanie – przebywając tylko we własnym towarzystwie mają zamiar upiększać i remontować swoje gniazdko. W czasie wyprawy do miasta dochodzi do wypadku – samochód, w którym byli wpada do rzeki gdy oszołomiona para dociera do domu z przerażeniem stwierdza, że nie żyje… Gdy Maitlandowie powoli godzą się z zaistniałą sytuację do ich domu wprowadza się rodzina Deetzów: głowa rodziny Charles (Jeffrey Jones), jego żona „artystka” Delia (Catherine O'Hara) oraz córka Lydia (Winona Ryder) gustująca w mrocznych klimatach, mająca dar widzieć zmarłych. Duchom nowe towarzystwo bardzo przeszkadza, z przerażeniem patrzą na to co się dzieje z ich ukochanym domem. Postanawiają wezwać bioegzorcystę Beetlejuice’a (Michael Keaton), który ma przestraszyć nieproszonych mieszkańców lecz jego pomoc przynosi więcej szkód niż korzyści.

„Sok z żuka” ma trzy bardzo mocne atuty. Pierwszym z nich jest gwiazdorska obsada, na której tle wyróżniają się Winona Ryder i Michael Keaton. 17-letnia wówczas Ryder stworzyła postać sympatycznej acz dziwnej dziewczyny rodem niczym z rodziny Addamsów. Z kolei momenty, w których pojawia się Keaton to istne szaleństwo. Jego gesty, sposób mówienia, charakteryzacja sprawiają, że wszystko przy nim blednie i mimo, że stosunkowo rzadko pojawia się na ekranie, dominuje nad całym filmem. Drugim z atutów są efekty specjalne, chociaż są niczym w porównaniu do dzisiejszych. Jednak są tak typowe dla filmów z lat osiemdziesiątych, że aż przyjemnie się na nie patrzy z lekką nutką nostalgii. Trzecim atutem jest scenariusz.

Nie każdy wie, że początkowo „Sok z żuka” miał być horrorem. Według oryginalnego scenariusza Michaela McDowella film miał być mroczny i przerażający. Beetlejuice miał być demonem starającym się zabić rodzinę Deetzów a nie wystraszyć. Tim Burton jednak postanowił zmienić nieco scenariusz i uczynić z filmu czarną komedię. I chyba dobrze się stało. Dziś kiedy Burton przyzwyczaił nas do swojej wizji świata „Sok z żuka” wydaje się być bardzo na miejscu, w 1988 roku gdy nie był jeszcze tak popularny wniósł pewną świeżość do kina. Wymieniając zalety filmu nie można zapomnieć o charakteryzacji – poczekalnia, w której czekają umrzyki to jej wirtuozeria i muzyce łatwo wpadającej w ucho autorstwa Danny’ego Elfmana.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz