sobota, 18 czerwca 2011

Mgła

Mgła (The Mist)

Mgła (The Mist) reż. Frank Darabont


„Mgła” to kolejna ekranizacja prozy Stephena Kinga. Spośród ogromnej ilości prac wydanych przez pisarza Frank Darabont wybrał niebanalną historię miasteczka opanowanego przez mgłę z innego wymiaru.

Niewielka amerykańska mieścina. Po burzy stulecia mieszkańcy udają się do miejscowego supermarketu w celu uzupełnienia zapasów. Wśród nich jest David Drayton (niestety trochę drewniany Thomas Jane) wraz z synkiem Billy’im. W chwilę później parking wokół sklepu spowija gęsty jak mleko opar a do wnętrza wbiega przerażony mężczyzna, krzycząc, że we mgle jest coś niewiarygodnie niebezpiecznego. Przerażeni ludzie barykadują się w sklepie, próbują opanować sytuację, jednak ta szybko wymyka się spod kontroli.

Wraz z rozwojem akcji uświadamiamy sobie, że „Mgła” nie jest zwyczajnym horrorem. Ograniczone miejsce akcji, długie przerwy między kolejnymi atakami potworów, tworzą niemal teatralny charakter filmu. Same zresztą potwory mimo, że bezwzględne a bezpośrednie spotkanie z nimi kończy się śmiercią w najgorszych męczarniach, nie wypadają najlepiej. Obróbka cyfrowa wykorzystana do ich stworzenia pozostawia wiele do życzenia dla rozpieszczonych efektami specjalnymi współczesnych widzów. Ale do drobiazg, bo nie te stwory wywołują największe przerażenie, najbardziej przeraża natura ludzka.

W powieściach Kinga można zauważyć pewną właściwość – najbardziej religijna osoba jest tą najgorszą. Taki właśnie był naczelnik więzienia w „Skazanych na Shawshank” czy też matka Carrie. Tutaj taką osobą jest pani Carmody (rewelacyjna Marcia Gay Harden). W mgle widzi palec boży. Jej wizja aż chciałoby się powiedzieć „moherowej apokalipsy” przyciąga do siebie rzesze fanów niewielkiej sklepowej społeczności. To już nie jest religia a fanatyzm, pod osłoną słowa bożego domaga się ofiar z ludzi a co najgorsze większość ludzi podąża za nią. Zachowanie pani Carmody tak wstrząsa, że jej śmierć powoduje u widza westchnienie ulgi większe niż przy zgładzeniu któregokolwiek pozaziemskich stworów.

Całość filmu wieńczy zaskakujący pełen dramatyzmu finał, okraszony przykuwającą ucho muzyką. Zdradzać go nie będę. Dodam tylko, że to takich rzeczy Hollywood nas nie przyzwyczaiło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz