czwartek, 23 sierpnia 2012

Willow

Willow (reż. Ron Howard)


Ostatnio fantasy rozgościły się na ekranach kin poprzez trylogię „Władcy pierścieni”, „Opowieści z Narnii” czy serii o Harrym Poterze filmowcy niezbyt często sięgali po ten gatunek. Cofając się wstecz poprzez kolejne lata można zauważyć, że wcześniej podobny boom był w latach osiemdziesiątych kiedy na ekranach pojawiły się baśnie filmowe jak „Conan Barbarzyńca”, „Niekończąca się opowieść”, „Narzeczona dla księcia” i „Willow”.

W świecie magii i dziwnych stworzeń tytułowy bohater (Warwick Davis), przedstawiciel rasy karzełków Nelwynów, znajduje nad brzegiem rzeki niemowlę Daikinów (dużych ludzi). Rychło okazuje się, że jest to Elora Danan, dziecko przepowiedni, która mówi, że ona ukróci losy złej królowej Bavmordy (Jean Marsh). Willow musi odprowadzić dziewczynkę w bezpieczne miejsce chowając się co i róż przed zbirami Bavmordy. W czasie jego podróży zawiązuje się typowa dla filmów fantasy ekipa składająca się z różnej maści postaci. Jest wśród nich drobny przestępca Madmartigan (Val Kilmer), dwa elfy, które czasem bardziej przeszkadzają niż pomagają (Rick Overton i Kevin Pollak) oraz zaklęta w piżmoszczura czarodziejka. Z czasem do grupy dobra dołącza również córka Bavmordy Sorsha (Joanne Whalley). Wszyscy przeżyją niezwykłe, niebezpieczne i pełne komizmu by skutecznie zmierzać ku happy-endowi.

Nawet dziś techniczna strona filmu robi wrażenie. Dziś większość scen w filmach fantasy i sci-fi jest poddana obróbce cyfrowej, chociaż nieraz robią te sceny wrażenie, jednak przy dużym ich nawarstwieniu tchną sztucznością. W „Willow” jest inaczej. Wystarczy spojrzeć na wioskę Nelwynów składającą się z kilkudziesięciu karłów czy przerażające szatańskie psy, które tak naprawdę były świetnie ucharakteryzowanymi rottweilerami. Nie brak również efektów specjalnych. W tym filmie po raz pierwszy zastosowano technikę zwaną morfingiem polegającą na przemianie jednego obrazu w drugi. Choć od premiery minęło prawie ćwierć wieku efekty te dalej robią wrażenie. Na uwagę zasługują również plenery - majestatyczne ośnieżone góry, przygnębiające kaniony, głębokie lasy a także stworzone na potrzeby filmu budowle i charakteryzacja. Wszystko jest tworzone z wielkim pietyzmem i przenosi nas w zupełnie inny świat.

Autor scenariusza i producent „Willowa” George Lucas planował nakręcić kolejne dwa filmy o przygodach Elory Danan jednak dochody z filmu okazały się niestety zbyt małe w stosunku do poniesionych kosztów. Lucas opisał ciąg dalszy w trylogii książek „The Chronicles of the Shadow War” do tej pory nie przetłumaczonej na język polski.

Jeśli więc macie ochotę na obejrzenie nieskomplikowanej baśni z magią, elfami, przygodami gdzie dobro zawsze wygrywa ze złem „Willow” jest właśnie dla was.

9 komentarzy:

  1. widac,... że to robisz z passją i z chęcią też prowadze podobnego bloga zerknij :) jak ci się spodoba to obserwuj ja twój już obserwóje
    www.magiczny-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli mowa o latach 80tych i fantasy to z pewnością na uwagę zasługują filmy Terrego Gilliama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałem jeszcze okazji nic jego oglądać ale poczytałem jego filmografię i przy okazji nadrobię zaległości :)

      Usuń
  3. Do mnie jakoś ten film nie przemówił, choć widziałem go już dosyć dawno. Wolę jednak nowsze produkcje tego typu. Teraz czekam właśnie na "Hobbita". O tematyce baśniowej polecam też serial "Once Upon a Time" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obok Hook'a i Akademii Pana Kleksa to jeden z moich ukochanych filmów. Mam go do dzisiaj na kasecie VHS. :)
    Żaden film 3D z wypasionymi efektami nie zapewni mi takich przeżyć, jak Willow!

    OdpowiedzUsuń
  5. Klasyka. "Willow" wyznaczył nową jakość dla filmów fantasy. Pokazał też co znaczy dobrze wykorzystany duży budżet

    OdpowiedzUsuń
  6. gdzie mozna obejzec caly film?

    OdpowiedzUsuń
  7. Willow to jest legenda młodych lat. Pierwszy film, zaraz obok Niekończącej się opowieści, która był czymś "magicznym" dla dzieciaków tamtych lat (w tym mnie). Teraz już sie takich filmów niestety nie robi, a to szkoda.

    http://dziesiatamuzamichalowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. pozdrawiam! :) pamiętam ten film z dzieciństwa, bardzo dobrze wspominam tą produkcję
    furman

    OdpowiedzUsuń