Trzy kolory: Niebieski (Trois couleurs: Bleu) reż. Krzysztof Kieślowski
Krzysztof Kieślowski tworząc cykl „Dekalog” w każdej odsłonie skupił się na jednym z przykazań. Robił to w sposób nietuzinkowy. Podobnie jest w przypadku tryptyku „Trzy kolory”. Nazwa ta nawiązuje do flagi francuskiej, gdzie każdy kolor symbolizuje do haseł z rewolucji francuskiej: wolność (niebieski), równość (biały), braterstwo (czerwony).
Kieślowski tworząc film o wolności pokazał ją w bardzo przewrotny sposób. Główna bohaterka Julie (Juliette Binoche) traci w wypadku córeczkę i męża wybitnego kompozytora. Traci wszystko czym żyła i teraz jedynie myśli jak uciec od tego co łączyło ją z przeszłością. Chce zapomnieć o znajomych, zobowiązaniach, miejscach. Sprzedaje dom na wsi, zrywa więzi z otaczającymi ludźmi i zaszywa się w paryskim mieszkaniu. Zdobywa wolność od wszystkiego.
Termin wolność kojarzy się z czymś do czego zawsze warto dążyć. Kieślowski przekazując nam swoją wersję wolności pokazuje nam, że istnieją także inne jej twarze, nie zawsze dobre. Nie o taką wolność mieli na myśli francuscy rewolucjoniści. Julie uzyskuje wolność tragiczną i zamiast próbować się z niej wyrwać pogrąża się w niej coraz bardziej. Oby nikomu nie dane było skosztować takiej wolności.
Tytułowy kolor przewija się przez cały film. Nie kojarzy się ze spokojnym błękitem nieba, jest zimny i nieczuły, niemal z wyrafinowanym okrucieństwem przywodzi na myśl smutne wspomnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz